sobota, 13 sierpnia 2016

Małgorzata Foremniak: Kryzysy są naszą szansą



Co sprawiło, że Małgorzata Foremniak mówi dziś: „odnalazłam siebie”? Aktorka opowiedziała nam o drodze, którą przeszła, by zrozumieć, kim jest i czego najbardziej pragnie. Chciałaby zainspirować inne kobiety.

Fajnie, że spotkałyśmy się w takiej jasnej  kawiarni. Ta, którą planowałyśmy wcześniej, miała duszny klimat. A ja za mrokiem nie przepadam.

Kiedy zamknęła pani ten rozdział życia?

Małgorzata Foremniak:- Całkiem niedawno. Trochę się zadziało w moim życiu. Było kilka trudnych momentów. Teraz jestem w cudownym czasie świadomości dochodzenia do siebie samej.

Co otworzyło pani oczy?

- Tak się zdarzyło, że w ostatnim czasie wiele osób z mojego otoczenia albo zachorowało, albo odeszło na zawsze. I to jest taki moment, kiedy wyraźnie sobie uświadamiasz, że jeszcze tutaj jesteś. A skoro jesteś, warto jest przyjrzeć się sobie, przyjrzeć swojemu życiu, zadać sobie kilka ważnych pytań i działać, zmieniać to, co uznamy, że należy zmienić.

Jednak nie mamy wpływu na innych. Możemy wykonać pracę nad sobą, ale co zrobić, jeśli najbliższy nam człowiek nie chce się sobie przyjrzeć?

- Ludzi spotykamy z jakiegoś powodu, na jakiś czas albo na całe życie. Nie zawsze musimy być z kimś związani do końca życia. Są relacje, które przydarzają nam się tylko na jakiś czas i trzeba pozwolić im się skończyć. Warto oczywiście próbować je utrzymać i ratować. Gdy zmieniamy się sami, zmieniają się i inni. Czasem bardzo powoli. Ale jeśli drugi człowiek nic nie robi, nie reaguje na nasze próby, nie chce współpracować, to nic z tym nie zrobimy. Warto wtedy zadać sobie pytanie - czy szukamy w życiu ulgi, czy siły?

Czym to się różni?

- Jeśli szukamy ulgi, to tkwimy nadal w jakichś układach, z jakichś powodów, materialnych, emocjonalnych, przymykając oczy. A jeśli szukamy siły, wybieramy działanie nadające nowy kierunek życiu, by odnaleźć spokój, szczerość i radość. Zaczynamy oddychać.

Co oznacza dla pani bycie w związku?

- Wspólne przeżywanie życia. Intymna szczerość serca. Odpowiedzialność za uczucia do drugiego człowieka.

Związek z dzieckiem to też taka odpowiedzialność?

- Oczywiście. Pamiętam, że gdy urodziłam moją córkę, chwilę po porodzie poszłam się wykąpać. Byłam lekko oszołomiona. Stałam pod prysznicem kilkanaście minut i dotykając swojego płaskiego brzucha zastanawiałam się, czy ja naprawdę to zrobiłam. A może z innego powodu jestem w szpitalu? Gdy wróciłam do sali, na moim łóżku leżała mała Oleńka. To nie były złudzenia, naprawdę dałam życie nowemu człowiekowi. Miałam wtedy dwa skrajne uczucia. Z jednej strony wielką radość z odkrywania czegoś nowego, a z drugiej strony panikę związaną z tym, czy dam radę. Zobaczyłam między mną a tym maleństwem nieprzerwaną nić. Uświadomiłam sobie, że od tej chwili, niezależnie od tego, gdzie ona będzie na świecie, będziemy już ze sobą związane. Taki rodzaj uzależnienia, świadomości, że to już na zawsze. Czas karmienia piersią, intymność tej chwili łączącej matkę i dziecko cementuje ten związek. To wiedzą tylko kobiety.

Cały wywiad w najnowszym numerze magazynu "GRAZIA". W sprzedaży od 11 sierpnia.

http://www.grazia.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz